Integra - wyjazdy studenckie - 20-40 lat - narty, snowboard

Czy „woda” królewska rozpuszcza kociołek? – czyli o cieczach integracyjnych słów kilka.

Grille, flanki, imprezy, spotkania towarzyskie wymagają oczywiście posiadania płynów o znanej nam specyfikacji. Chodzi przecież o to, żeby nie zaschło nam w gardle podczas wielogodzinnych rozmów z naszymi kamratami.  Jak wszyscy bardzo dobrze wiemy najlepiej rozpocząć tego typu konwersacje od klasycznego dźwięku, który wyraża więcej niż 1000 słów – „pssssyt”. Ciecze te wydobywają z nas wszystkie wymarzone cechy, poprawiają inteligencję, sprawiają, że jesteśmy piękniejsi, bardziej elokwentni i oczywiście najbogatsi. Znane przysłowie mówi „Starość nie radość, młodość nie trzeźwość”, a zatem przedstawiamy wam najbardziej charakterystyczne trunki, z którymi większość z nas miała styczność.

#1 PIWO

Jak podają zaufane źródła jest to najstarszy oraz trzeci najbardziej popularny napój świata, zaraz po wodzie i herbacie. Dla wielu chmiel od 18-nastego roku życia stał się ulubioną rośliną. Wiąże się z nim chyba najbardziej charakterystyczne imprezowe powiedzenie „ Idę tylko na jedno piwo” – wszyscy wiemy jak to się kończy. Wielu z nas zna sytuację jak wychodzi się tylko i wyłącznie na 2 piwa, a potem wykorzystuje moc teleportacji, by znaleźć się w cudowny sposób w domu. Wiadome jest, że reguła jest prosta –  na jedno piwo nie warto wychodzić, bo narobi się tylko smaka. Dodatkowym atutem tego napoju jest to, że bardzo często jest on wstępem do cieczy o większej mocy działania. Każdy z nas lubi poczuć się jak brodacze ze średniowiecznej karczmy, którzy sączyli je z wielkich kufli, a piana osiadała na ich wąsach. Długoletni piwosze mogą nabawić się tzw. brzucha piwnego czy też bojlera. Są różne kobiety, jedne wolą chłopaków z sześciopakiem na brzuchu, a inne z sześciopakiem w ręce. Całą sytuację brzuchacze ratują powiedzeniem, „że spod dużego głazu mały wąż nie wypełza”. Co więcej piwo filtruje nerki, podnosi odporność obniża ciśnienie krwi i pewnie dlatego jest tak popularne. Na Integrze spożywane w bardzo wielu ilościach, bo u nas na wyjazdach jest lepiej niż za króla Sasa – jeszcze więcej jemy pijemy i tylko popuszczamy pasa.

#2 WÓDKA

Tytułowa woda królewska! Nie wiem czy starczy mi miejsca, by wypisać wszystkie magiczne zalety tego najszlachetniejszego alkoholu. Zwracając szczególną uwagę na statystyki można pokusić się o stwierdzenie, że uczestnicy Integry znacznie zawyżają średnią krajową. Ilość spożywanej wódki przypadająca na jednego mieszkańca w ciągu roku zostaje przekroczona wśród naszych uczestników już w końcówce lutego. Ogólnie rzecz ujmując Polska to taki kraj, że pije się przy każdej okazji począwszy od wesel, 18-nastek, imienin, kończąc na tych bardziej ekstremalnych jak chrzciny, komunie czy śniadania Wielkanocne. Cytując klasyka można rzec „ Wódka jak wódka smakuje jednakowo, czyli wspaniale”. Ten wspaniały trunek sprawia, że nie ma rzeczy niemożliwych, każdy z nas jest wtedy drugim Albertem Einsteinem, każdy czuje się atrakcyjny niczym króliczki Playboya, nagle wszyscy mają w kieszeni portfel z kartami płatniczymi Billa Gates’a, są tak silni i umięśnieni jak Sławomir Toczek, mają refleks i uderzenie niczym sam Kliczko, na parkiecie czują się jak Rafał Maserak, a nawet wydaje im się, że mają pelerynę niewidkę z Harry’ego Potter’a. Rodzajów jest wiele, począwszy od klasycznej „czystej”. Najlepiej smakuje ta z oszronionej butelki o lekko oleistej konsystencji. Można ją spożywać samą lub popijając sokiem, colą. Największy respekt i sławę zyskują jednak Ci, którzy jako popitkę wykorzystują trunek opatrzony numerem 1 w naszym zestawieniu, a zatem piwerkiem.

#3 WINO

Trunek produkowany z winogron, którego patronem jest nie kto inny jak Dionizos. Również jako bóg płodności czuwa nad bezpieczeństwem uczestników Integrowych wyjazdów.  Tradycyjny napój, którym większość ludzi delektuje się podczas uroczystego obiadu z partnerką tudzież partnerem lub delikatną lampką do wieczornego filmu. Przez młodsze pokolenie – głównie kobiet pochłaniane jest w nieco bardziej ekstremalnych ilościach. Co bardziej zaprawione w boju dziewczyny podczas imprez stosują przelicznik nie w lampkach, a w butelkach. Napój ten charakteryzuje się pielęgnowaną i bardzo bogatą kulturą jego spożycia – wymagana jest jego odpowiednia temperatura, odpowiedni gatunek do serwowanej potrawy, a także sposób jego nalewania. Również na Integrze wypracowany został nasz własny styl. Najczęściej spożywane jest z przysłowiowego „gwinta”, a jego rodzaj wybierany jest na podstawie zawartości portfela poszczególnych uczestników. Jeśli jednak brakuje banknotów niektórzy decydują się na wina w butelce nie szklanej, a plastikowej (Odlot Sołtysa, Bolibrzuch, PartyBox, Wino Menello, Trzepimózg czy Uśmiech Kombajnisty to tylko niektóre popularne nazwy przyp. autor), co znacznie obniża cenę, a także dorównuje smakiem ich droższym odpowiednikom. Wino korzystnie wpływa na serce, poprawia trawienie, polepsza pracę nerek. Nasi uczestnicy to ludzie, którzy lubią dbać o swoje zdrowie, dlatego słysząc o jego zdrowotnych właściwościach łykają je jak pelikany.

#4  WHISKY

Napój dżentelmenów – czyli sugerowany dla wszystkich mężczyzn na Integrze, ponieważ innych tam nie ma! Eleganccy panowie w garniturach sączący i delektujący się napojem nalewanym do szklanki na dwa palce to adekwatny opis naszych uczestników. Każdy z nas pijąc ten zacny trunek może poczuć się jak sam James Bond. Źródła donoszą, że w książkach o najsłynniejszym agencie Jej Królewskiej Mości, pił on alkohol 317 razy z czego najczęściej właśnie whisky, bo aż 101 razy. Osobiście whisky kojarzy mi się z tylko z Ameryką. Słynny Jack Daniels wywodzący się ze stanu Tennessee. W trakcie amerykańskiej gorączki złota sprowadzane było bardzo dużo tego alkoholu, by zaspokoić pragnienia poszukiwaczy złota. I tak cały wiek później za dużo się nie zmieniło. Każdy z nas podczas spożywania „łychy” już po chwili penetruje portfel w poszukiwaniu już nie grudek złota, a banknotów, które podobnie jak whisky są wyznacznikiem statusu społecznego.

#5  BIMBER

Bimber zwany także samogonem, to wysokoprocentowy napój alkoholowy produkowany w warunkach amatorskich. Podobno amatorskich. Współczesne stoiska do produkcji bimbru bardziej przypominają profesjonalne laboratorium Waltera White – Heisenberga z serialu Breaking Bad. Części aparatury takie jak kolumna rektyfikacyjna z pierścieniami Raschiga w środku czy chłodnica to tylko niektóre z nich niezbędne do pracy. Napój ten najbardziej popularny w czasach PRL-u znowu odzyskuje blask. Jednak w naszych głowach pozostaje chyba ten sam stereotyp typowego bimbermana – starszy pan Zbyszek z wąsem, kręcący alkohol w stodole na swoim gospodarstwie. Każdy region Polski ma swoją stolicę bimbrownictwa. Jak donoszą nasze anonimowe źródła ta wielkopolska znajduje się w małej podpoznańskiej wsi, gdzie prowadzi się sporą produkcję ku uciesze okolicznych mieszkańców. Czasem ciężko jest określić voltarz takiego napoju, a więc wszystko zależy od przepalonego gardła bimbermana.

A JAKI JEST TWÓJ ULUBIONY TRUNEK?

… daj znać w komentarzu  ?

Rate this post